Na samym początku to wszystko było dla mnie niezwykle fascynujące. Wręcz nie mogłem uwierzyć, że całkowicie nieznajome mi osoby płacą duże pieniądze aby zobaczyć jak śpiewam, stoją godzinami w kolejkach po autografy bądź zdjęcia, a dziewczęta zalewają się łzami na mój widok.
Jednak, z dnia na dzień wszystkie wcześniejsze rzeczy, które mnie uszczęśliwiały i dawały mi siłę, stawały się coraz bardziej męczące i wręcz ściągały mnie w dół, ku upadkowi.
Miałem dość nieustającego hałasu, zamieszania, fotoreporterów, spania po kilka godzin dziennie w prywatnym, aczkolwiek niewygodnym busie, starania się na scenie, zaprzeczania plotkom. Zbyt często odwoływałem koncerty, aby upić się do nieprzytomności w barze.
I nikt nie próbował mnie zatrzymać, złapać za dłoń, powiedzieć 'Hey, co Ty robisz? Masz fanów, ich nie możesz zawieść'.
A oni odchodzili. Bez nich nie miałem już niczego, pomimo multum pieniędzy, pięknych, otaczających mnie kobiet, alkoholu i przeróżnych używek.
Zamknąłem się w sobie, zamknąłem się w swoim jakże drogim mieszkaniu, nie chcąc wychodzić do ludzi, których spojrzenia wręcz krzyczały 'Zniszczyłeś ich. Zniszczyłeś swoich fanów.'
Jestem Harry Styles.
A oto moja historia.
_______________________________________
A oto moja historia.
_______________________________________
Mam nadzieję, że prolog nie wyszedł mi najgorzej. Jeśli mam być szczera, mój początkowy plan na nowe opowiadanie był całkowicie inny, i dopiero wczoraj w nocy całkowicie ukształtowałam zarys tego fanfiction. Będę wdzięczna, jeżeli wyrazicie swoją opinię o tym poście w komentarzu x